loading

ZADZWOŃ:

600 696 758

Kajaki Swory

Rzeka Kulawa

Spływ kajakowy



Rzeka Kulawa
Spływ Kulawą:
Jezioro Duże Głuche – Laska (9,5km)

Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą
Spływ kajakowy Kulawą


KULAWA prawy dopływ Zbrzycy

Jednym z najbardziej urokliwych fragmentów kaszubskiej krainy zwanej Zaborami – a można tą opinię rozszerzyć także na całe Bory Tucholskie – jest dolina Kulawy, enklawa naturalnego piękna i ciszy. Oś głębokiej na kilkadziesiąt metrów rynny stanowi malutka rzeczka Kulawa, wypływająca z dwóch kameralnych oczek jeziornych (Bukówki Duże, Bukówki Małe) w okolicy leśniczówki Bukówki. To odludne i bardziej dzikie rubieże Zaborskiego Parku Krajobrazowego, którego cały obszar pretendował do rangi parku narodowego.

Choć ledwie 9-kilometrowa Kulawa łączy ze sobą wody aż 5 większych i mniejszych akwenów, rozpoczęcie spływu kajakowego możliwe jest dopiero od jeziora Duże Głuche. Zanim wodujemy sprzęt przy wypływie rzeki z jeziora, warto mu się wcześniej przyjrzeć z sąsiednich pagórków (cała dolina to idealny teren na pieszą wycieczkę!) lub opływając najbliższe zatoczki, cyple, szuwary. Cisza, która niemal poraża, stanowi jeden z nieodłącznych elementów dość „romantycznej” reputacji tego krótkiego szlaku.

Już w kilka minut po wodowaniu rzeka zaskakuje: jej koryto miejscami rozszerza się do ponad 10 metrów, a w okresach wyższego poziomu wody prądy niosą nas zdecydowanie i wiosłowanie jest tylko przyjemną formalnością. Zwłaszcza, gdy ten relaks odbywa się w głębokiej na 40 metrów dolinie, gdzie parasol drzew i niemal „dżungle” paprociowe na obu brzegach, dopełniają estetycznych wrażeń rodem z najlepszych filmów przyrodniczych.

Po ok. kilometrze docieramy do jeziora Małe Głuche, którego nieregularny kształt – niczym wieloramienny kleks – najsilniej wrzyna się w dynamiczny krajobraz polodowcowego otoczenia. Tu różnice między wierzchołkami kopulastych pagórków a dnem doliny są szczególnie eksponowane. Na jednym ze stoków, po lewej stronie, wyjątkowe zagęszczenie imponujących jałowców – to uroczysko opisywane jako „Dolina Mnichów”.

Mocno wydłużona na południe zatoczka doprowadza do zastawki i drewnianego mostu. Poniżej dolina nieco się „cywilizuje”: odtąd Kulawie towarzyszy kanał, nawadniający malownicze łąki i dawne pastwiska. W ostatnich latach Zaborski Park Krajobrazowy i Nadleśnictwo Przymuszewo stali się wyjątkowo dobrymi opiekunami tego terenu; oprócz pieczołowicie przeprowadzonej konserwacji systemu hydrotechnicznego zadbano o infrastrukturę informacyjną (tablice, oznakowanie na równoległym szlaku pieszym), także o miejsca na biwak, odpoczynek. Drewniane ławy, stół, stylizowana wiata czekają tuż przed osamotnionym wybudowaniem Wawrzonowo, z lewej strony rzeki. To miejsce, gdzie przed wielu laty wydobywano kredę jeziorną, a dziś chroni się florystyczne osobliwości. Nie przestaje też zadziwiać liczebność krzaków jałowca, ich fantazyjne konfiguracje i alianse.

Kulawa prawym skrajem łąk – u stóp wysokich brzegów, porośniętych także dorodnymi bukami, grabami, dębami, brzozami – omija wspomniane Wawrzonowo i coraz szybciej podąża na południe. Rzeka, której średni spadek to ponad 2m na kilometr, akcentuje szumem przepływu swój podgórski charakter. Powalone drzewa tylko potęgują efekt...

Ostatni odcinek to pozorne „zamknięcie doliny”, ponowna wędrówka leśnym tunelem, do którego wpływamy przez wąską „bramę” gęstniejącej roślinności. Zaraz potem rzeka szerzej rozlewa swoje wody, podtapiając piękne łęgi – bogate siedlisko wielu gatunków. Słoneczne prześwity pojawiają się wraz z nisko kłaniającymi się brzozami, a jest ich teraz coraz więcej na obu brzegach. Niezapomniany widok tego fragmentu roztacza się z solidnego mostu drogowego, wzniesionego nad Kulawą w okolicy osady Laska.

Tuż za mostem rzeka przedziera się przez pokrzywowo-paprociowy gąszcz, w cieniu splecionych nad głową liściastych konarów i gałęzi, z których sporo upadło do wody, tworząc w wartkim nurcie liczne „bystrzyny”. O dziwo: im bliżej końca tym „trudniej” i „ciaśniej”, ale tylko w porównaniu do pierwszych kilometrów szlaku. Po chwili i tak otwiera się kameralna przestrzeń: to ostatnie nanizane przez Kulawę śródleśne jeziorko – Szeczonek. Akwen wzięła w posiadanie rodzina łabędzi, na brzegu pasą się konie, słowem – prawdziwa sielanka, choć ani razu nie pomyślimy o kiczu...

Zakończenie spływu można zaplanować przy wspomnianym wcześniej moście. Albo zaraz za jeziorkiem razem z Kulawą dołączyć do Zbrzycy. Po chwili bylibyśmy w Lasce, lecz płynąc jeszcze kilka godzin – w Swornegaciach [patrz: ZBRZYCA].


TEKST
- z przyjacielskim pozdrowieniem dla Brzozowego Zacisza - Krzysztof Staniszewski